Skarby z muzealnej szafy

W dobie powrotu stylu retro oraz vintage wpadł nam do głowy pomysł, aby spojrzeć na modę trochę z innej strony. Czy zastanawiałyście się kiedyś, czy kobiety w dawnych latach również uwiebiały pięknie wyglądać i przebierać się w przeróżne kreacje? Otóż strojenie się nie jest domeną tylko dzisiejszych czasów. Postanowiliśmy się przekonać, jak to wyglądało dawniej. Z tym pytaniem wybraliśmy się do jednego ze śląskich muzeów, które znajduje się w Rybniku.

Halki, gorsety, staniki

W muzealnych szafach można znaleźć wiele ciekawych elementów dawnej odzieży i biżuterii. Przyjrzyjmy się bliżej dawnej modzie. Zacznijmy od tego, co panie nosiły pod spodem, czyli od bielizny. — Mamy bieliznę od mniej więcej początków dwudziestego wieku. Są to między innymi halki, staniki, gorsety, które były obowiązkowe dla pań mniej więcej do wybuchu pierwszej wojny światowej. Żadna z pań bez gorsetu się nie ruszała. Były one dostosowane do okoliczności. Jedne były bardziej opięte, te wyjściowe, a te mniej opięte służyły kobiecie na co dzień, w domu — mówi dr Elżbieta Bimler-Mackiewicz z rybnickiego muzeum. Możemy tu zobaczyć również różnego rodzaju halki, począwszy od tych z cienkiego płótna, zdobionych pięknymi koronkami lub hafcikami. Do tego są majteczki, pierwsze płócienne staniki i paski do pończoch. Moda się zmieniała, kiedyś pończochy przypinane były do gorsetów, później właśnie do pasów. — Są też koszulki nocne, są piżamy. Mamy w zbiorach bardzo piękną przedwojenną piżamę z czarnego atłasu, malowanego w czerwone kwiaty, stylizowaną na styl japoński albo chiński — dodaje Bimler- Mackiewicz.

Urozmaicone suknie

Jeżeli chodzi o suknie to moda zdecydowanie uległa zmianie. Również nasza mentalność się zmieniła. Zatraciło się pojęcie ubrań na co dzień i na niedzielę. W tej chwili bardziej przywiązujemy wagę do wyglądu idąc do pracy, niż w niedzielę wypoczywając. Panie które na co dzień są elegancko ubrane, w niedzielę stawiają na luz i wygodę. Kiedyś w niedzielę trzeba było być elegancko ubranym cały dzień, a ciuchy miały służyć na długi czas. Kupowało się przykładowo suknię, która służyła kobiecie przed długie lata. Dziś często kupimy suknię, którą włożymy raz, a potem długie lata zalega nam w szafie. A co zalega w muzealnej szafi e? — Suknie mamy z lat 30. gdzieś tak do lat 60. Są to sukienki typu spacerowego, wizytowe, małe czarne, ze wstawkami z szyfonu czy koronki. Mamy dwie bardzo piękne suknie z okresu już po drugiej wojnie światowej. Jedna jest z ciemnozielonego brokatu ze złotą nitką, długa z rozcięciami po bokach. Druga, z czarnego aksamitu, z bardzo wyeksponowanym gorsecikiem i na to jeszcze jest czarne bolerko — mówi paniElżbieta. Dodaje również, że w muzealnej kolekcji znalazła się suknia ślubna z 1937 roku, o dziwo czarna. — Tej dziewczyny nie było stać na to, żeby sobie uszyć sobie suknię, której potem nie będzie do niczego używać. Stąd czarny kolor. Pani Elżbieta opowiada również o tym, że panie same urozmaicały swój ubiór stroikami, na przykład zmieniając wygląd sukni kołnierzykami, falbankami czy żabotami. W muzeum można zobaczyć sporą kolekcję koronkowych, szydełkowych a nawet robionych z koralików kołnierzyków. — Mamy również odzież wierzchnią, ostatnio udało nam się zakupić płaszcze z końca lat 30. W bardzo dobrym stanie. Mamy również piękne futerko, taką kurtkę z ocelotów. Oprócz futerka mamy po tej pani piękną kolekcję kapeluszy — opowiada.

Bez kapelusza ani rusz

W pierwszej połowie XX wieku żadna szanująca się dama nie pojawiała się nigdzie właśnie bez kapelusza. W muzeum możemy zobaczyć jak piękne i jak różne kapelusze były wtedy noszone. — Moim zdaniem nasz najpiękniejszy kapelusz to ten w stylu Hanki Ordonówny, wykonany z cienkiego szyfonu jedwabnego, umacniany drutami.Główka wykonana jest z cieniutkich paseczków, które tworzą rodzaj siatki. Do tego jest szerokie rondo a na nim czerwona róża. Kapelusz ten jest z lat 20.-30. Drugim takim typowo karnawałowym jest rodzajberetu, który jest udekorowany piórami strusimi, różowo-białymi. Mamy także stroiki, które panie wkładały na ważniejsze okazje. Były to ozdoby do włosów umieszczane na druciku wkładanym na głowę — mówi dr Elżbieta Bimler-Mackiewicz. W muzeum znaleźć może my również całe mnóstwo ładnych apaszek i szali. — Mamy piękny koronkowy wenecki szal, na wielką okazję. Jest cała kolekcja przeróżnych rękawiczek. Siatkowe, koronkowe, robione szydełkiem. Specjalną sympatią darzymy różowe rękawiczki w czarne kropeczki, są takie urocze. To trzeba po prostu zobaczyć — dodaje pani Elżbieta. Każda modnisia znalazłaby również na pewno torebkę dla siebie. W muzealnej kolekcji znajdują się torebki na każdą okazję. Począwszy od codziennych a skończywszy na wytwornych. Znajdziemy tu piękną torebkę z początków XX w., która jest rodzajem jedwabnej chusteczki haft owanej cekinami, spinanej na narożnikach. — Jest także mnóstwo obuwia. Największym sentymentem darzę parę pięknych czółenek z wężowej skórki, które szewc z Mysłowic zrobił je dla swojej żony. Kiedy mi je pokazywał, ze wzruszeniem opowiadał o tym, jak zrobił je dla żony, żeby pięknie wyglądała. Mamy również takie malutkie czółenka na rozmiar 34/35 z maleńkimi bąbelkami. Jest też dużo klasycznych czółenek, wszystkie mają zakryte palce. Co ciekawe, nie było wtedy kozaków, kobiety nawet w wielkich śniegach chodziły w tych czółeneczkach — opowiada.Błyskotki od zawsze przyciągały kobiecy wzrok. Im bardziej świecące,tym lepiej. Tak jak dziś, tak i dawniej, nie każdą modną panią było stać na prawdziwe brylanty czy rubiny. Dlatego kupowały biżuterięz kamieni, które imitowały te drogie.

Dawna biżuteria

— Do sukien wieczorowych bardzo popularnym dodatkiem były kolie, różnego rodzaju naszyjniki z błyszczących szkiełek szlifowanych czy kamyków. Oprócz tego w naszej kolekcji znajduje się bardzo dużo biżuterii na różne okazje. Są to przede wszystkim broszki, które wykonane są z materiałów niezbyt kosztownych. Nie jest to złoto ani drogie kamienie. Mamy taką piękną broszkę, dłoń trzymającą wachlarz, która wykonana jest z tworzywa imitującego kość słoniową. Jest także spora kolekcja biżuterii naśladującej brylanty — mówi pani Elżbieta. W tamtym okresie królowały raczej skromne pierścionki i kolczyki. Można zauważyć jednak kilka pierścieni z wielkimi kamieniami wykonanych ze złota. Kolczyki głównie są malutkie, na krótkim uszku. Wielką popularnością, oprócz broszek, cieszyły się również monogramy. — Jest cała kolekcja bardzo pięknych monogramów, które zdobiły torebki czy portfele właścicieli. My mamy monogramy, które powstały w łódzkim warsztacie, o różnych kombinacjach liter. Czasami tworzą takie zawijasy, że ciężko je odczytać. Jest tego bardzo ładna kolekcja — mówi Bimler-Mackiewicz. Z sentymentalnych pamiątek możemy w muzeum odnaleźć unikalny medalion z okresu pierwszej wojny światowej. Medaliony ze zdjęciem żołnierze zabierali na front, żeby mieć swoich bliskich przy sobie. Czasami były one ze złota lub srebra, jednak najczęściejwykonane były z metalu czy mosiądzu.

Medaliony i zegarki

W medalionach często znajdowały się zegarki. — Mamy kolekcję eleganckich zegarków, to była jednak biżuteria głównie męska.Królowały te na dewizce, wkładane w kieszonkę. Zegarki na rękę to jest stosunkowo późna biżuteria, panie najczęściej nosiły zegarki na szyi, chyba że szły do pracy, to również zegarek chowany był do kieszonki. Kobiece zegarki były mniejsze, a także miały zdobione cyferblaty kwiatami czy ptaszkami — opowiada pani Elżbieta. Tak naprawdę można by wybrać się do muzeum i ubrać się na zabawę sylwestrową od stóp do głów. Możemy wyobrazić sobie, jak nasze babcie i prababcie szykowały się do wielkich balów. Może za sto lat nasze dzisiejsze rzeczy trafią na muzealną wystawę?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Używamy cookies, jak prawie każdy. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Akceptuję Czytaj więcej